Archiwum dla lutego 2012

czytanie metoda Domana w odstawke i nowa zabawa


Musze przyznac, ze ostatnio zabawa w czytanie w ogole nam nie idzie.
Nawet przy wybraniu opcji najlatwiejszej ( 1 zestaw dziennie- 3 razy w ciagu dnia) nie zawsze udaje nam sie zamierzony plan zrealizowac. I to nie przez nasze lenistwo czy niechec - po prostu bywaja dni, kiedy nie ma nas od rana do wieczora w domu albo jestesmy pol dnia poza domem albo Jasko jest chory, marudny i wtedy tez nie mozemy sie bawic... A kartki sa niestety tak nieporeczne, ze nie mozemy ich wszedzie ze soba zabrac...I w taki oto sposob nie ma u nas regularnosci, co akurat przy tej zabawie jest ponoc bardzo wazne. No nic...moze czytanie raz kiedys tez cos da!
Tak czy siak kupiony przeze mnie zestaw slow na pewno w jakis sposob zostanie wykorzystany.

Poki co wymyslilam Jaskowi nowa zabawe. Nie za bardzo jeszcze lapie o co w niej chodzi i jak na razie zapoznaje sie tylko z obrazkami, ale pomalu, pomylu i dojdziemy do celu.
W swojej biblioteczce znalazlam cos w stylu memo gry. Na duzych kwadracikach namalowany jest jakis przedmiot lub zwierze. Rysunek opatrzony jest niemieckim i polskim podpisem. Wszystkie karty sa podwojne (czyli dwa kartoniki z kotkami, dwa z parasolami etc.).
Karty rozkladam na podlodze tak aby byly w zasiegu Jaska. Sama wybieram jedna karte - pokazuje mu i w dwoch jezykach mowie mu nazwe tego przedmiotu. Zadaniem Jaska jest znalezienie drugiej takiej samej karty. No ale tak jak wspomnialam na razie nie interesuje go wspolpraca ze mna i wybiera sobie karty, ktore mu sie podobaja:)
No ale pomysl na zabawe jest;)




Synus spi i mamusia ma czas dla siebie...Najpierw sniadanko i przeglad blogow, poznie gazetka ;) A obiadek zrobi Tatus jak wroci do domu ;) Zartowalam - krupniczek sie juz gotuje ;)




Pozdrawiam serdecznie i zycze pieknego, cieplego dnia
Ol(g)a

co robic?


Po weekendzie spedzonym w Polsce wrocilismy do domu. Kupilam sobie trzy ulubione czasopisma i juz nie moglam doczekac sie wieczoru zeby w spokoju oddac sie lekturze.


Ale syn zmienil mi plany...

Od kilku dni martwie sie jego zachowaniem, a wlasciwie okazywaniem przez Jaska swojej zlosci! Kilka razy zdarzylo sie juz, ze w momencie kiedy nie otrzymal ode mnie tego czego akurat chcial, rzucil sie na ziemie i zaczal walic glowa w podloge! W najlepszym wypadku ograniczyl sie tylko do rzucenia zabawka, ktora akurat mial w zasiegu reki!
Dzis sytuacja sie powtorzyla!
Wiem, ze w takich sytuacjach nie mozna reagowac na jego wrzaski, placz i te okropne walenia glowa i trzeba to po prostu przeczakac, ale...jak tu patrzec na to jak wlasne dziecko - moj ukochany bobas tak mocno placze i co najgorsze zadaje sobie jeszcze bol! Serce mi peka! Zdecydowanie nie potrafie byc konsekwentna w stosunku do swojego dziecka, czym sama jestem zaskoczona, bo zupelnie inaczej zachowuje sie w stosunk do "moich" szkolnych dzieci!

Mam w sobie teraz taki wenetrzny bol i chyba przede wszystkim strach o to, ze nie podolam i nie wychowam go tak jakbym chciala! Ogarnal mnie smutek i z pogodnej mamy jaka bylam w ciagu dnia zmienilam sie w smutna i bezradna mama ;(
Nie mam juz checi na Twoj Styl, nie mam checi na Bluszcz czy Zwierciadlo - siedze i czytam Wyzwoleni rodzice wyzolone dzieci i szukam usilnie pomocy i pociechy!

Synusiowe buciki i kapcie


Jasko jeszcze nie chodzi, ale kolekcje swoich butow i kapciuszkow juz ma!
Sobie zdecydowanie nie lubie kupowac butow! Zawsze ciezko jest mi cos znalezc i dopasowac do swojego gustu! Ale za to Jaskowi moglabym codziennie kupowac obuwie - zreszta ciuchy tez:) Robienie jemu zakupow sprawia mi chyba podwojna frajde :)

On mnie jednak kocha;)



Ostatnio mialam wielkie obawy, czy oby moj syn na pewno mnie kocha!
Nie plakal za mna jak wychodzilam z domu, a za Tata- owszem!
Nie przytulal sie do mnie, nie chcial dawac buziaka! Bywaly dni, ze nawet uciekal przede mna do innych osob!;(
Przykro mi bylo, ale cierpliwie czekalam....i oplacilo sie!
Od kilku dni moj syn spi w nocy tylko i wylacznie przytulony do mnie! Chce byc jak najblizej mamusi, najlepiej w ogole na niej! Kiedy sie przebudzi oddarowuje mnie pieknym usmiechem, przytula, caluje, robi "noski noski". Cieszy sie na moj widok i szczerze mi to okazuje!
A mi serdeuszko rosnie! I juz nie jest smutne, a bardzo radosne ;)

Powrot do rzeczywistosci

Tak, tak - wracam do rzeczywistosci! Po prawie roku "nieobecnosci" wracam do mojego swiata.
Przed przyjsciem na swiat Jaska uwielbialam biegac po sklepach i kupowac sobie ciuchy .
Po narodzinach malego nie wiem dlaczego, ale zupelnie nie mialam na to ochoty...Owszem kupilam sobie cos nowego, ale to calkiem przypadkiem podczas jakiegos wyjazdu lub wyjscia na zakupy w celu ubrania Jaska. Przez prawie rok nosilam ciuchy sprzed ciazy i juz myslalam, ze moj moj zakupowy instynkt umarl, a tu nagle PSTRYK! Powrocil!;) I ciesze sie bardzo, bo razem z tym instynktem poworcil mi dobry nastroj;)
A to wszystko dzieki 15letniej istocie, ktora przyjechala do nas na ferie zimowe i wyciagnela mnie na zakupy! A ze nie chialam sprawic jej przykrosci, to poszlam...i co najsmieszniejsze- to ja wrocilam z pelnymi torbami;) (oczywiscie synowi tez cos kupilam- inaczej sie juz chyba nie da)

A teraz siedze w sklepach online i poszukuje nadal....polowanie trwa! Matka szykuje sie na wiosenne wyjscie ;)

cos dla Elfika


cos dla mamuski

Kurnik domowy - efekt koncowy

Pamietacie jak pisalam Wam o blogu kurnik domowy i jego utalentowanej wlascicielce?
No tak...moglyscie zapomniec, bo przeciez to bylo jeszcze w 2011 roku ;)

W kazdym razie zamawiane przeze mnie cudnosci sa juz dawno u mnie i w zasadzie sama nie wiem dlaczego dopiero teraz o tym pisze...
Dawno zadna paczuszka nie sprawila mi tyle przejemnosci! Oprocz zamowionych dekoracji ( literek, girlandy serduszkowej i girlandy skandynawskiej) dostalam gratis serduszka lniane i piekny worek na Jaskowe buty! Wszytsko bardzo ladne i starannie wykonane!

Literki tworzace napis "Jan" juz kilka razy zmienialy swoje polozenie;) Raz sa na scianie, raz na komodzie!
Serduszkowa girlanda zamawiana byla pod wymiar i trafila na lozko, czyli tam gdzie odpoczatku trafic miala.

Girlanda skandynaska jest przeeepiekna i swoje miejsce znajdzie dopiero w nowym pokoju Jaska, tak wiec zobaczycie ja najpredzej za pol roku...



Pozdrawiamy serdecznie ni zycze pieknego weekendu
Ol(g)a

11 miesiecy i STRACH

Siedzac przed chwilka w wannie i probujac sie zrelaksowac uswiadomilam sobie, ze odkad na swiecie jest Jan nie potrafie ani sie zrelaksowac ani zyc na luzie.
Zyje w ciaglym stresie, niepokoju.


nie potrafie
juz spokojnie spac,
nie potrafie wyjsc z domu i o nim nie myslec,
nie potrafie po prsotu usiasc i o niczym nie myslec!
nie potrafie przestac sie martwic o jego przyszlosc.

Zyje w strachu o jego zdrowie... Martwie sie o to, co bedzie jesli ktos sprawi mu przykrosc lub zrani go!

Boje sie tego mojego strachu, boje sie, ze on moze spralizowac nasze zycie, ze moj strach moze stac sie strachem Jana. Ze w pewnym momencie przekrocze granice "zdrowego strachu".
Ale co zrobic, kiedy tak mocno sie kogos kocha? Jak zapanowac nad tymi wszystkimi obawami?
Jak zyc zeby nie oszalec?


Takie wlasnie przemyslenia towarzysza mi w dniu, w ktorym moj ukochany Jan konczy 11 miesiecy.
Tak wiec nie czas na zamartwianie sie! Musze sie wziac w garsc!

Podsumowanie:

- Jasko ma 12 zebow
- Chodzi przy scianach
- uwielbia segregowac moja bielizne
- kocha budzic kota
- nie lubi jesc (szczegolnie miesa)
- zadziwia mnie swoimi pomyslami
- jest przeszczesliwy, kiedy dopadnie szczotke do "kibla"
- zachowuje sie jak typowy jedynak, czyli zabiera innym zabawki, potrafi niezle sie wkurzyc jak cos jest nie po jego mysli
- jest najukochanszym synkiem na swiecie!

Dawno nie bylo fotek mojego elfika, wiec nadrabiam:




Pozdrawiamy serdecznie
Ol(g)a

Walentynkowy torcik

Nigdy nie pieklam torta!

NIGDY!

A ze mam ambicje zrobic pieknego torcika na roczek Jana, to oczywiscie musialam zrobic probe! (Bozeee- wlasnie sobie uswiadomilam, ze nic mnie nie mobilizuje tak jak SYN)

I wlasnie nadarzyla sie ku temu okazja!

Walentynki!

Tak wiec wczorajszy wieczor spedzialam w kuchni przygotowujac torta dla mojego ukochanego meza.
I musze przyznac, ze to wcale nie jest takie trudne zadanie. Troche zabawy - szczegolnie z nakladaniem masy marcepanowej, ale oglnie jak na pierwszy raz jestem z efektu zadowolona.
I nawet mi to cos smakuje...

Na urodziny Jaska planuje zrobic torcik o jeden, dwa biszkopciki wyzszy w kolorze blekitnym z bialymi kolami.


Mimo ciezkiej nocy, wirusa Jaska i swojego przeziebienia mam dzis cudowny nastroj i mnostwo milosci!!

I Wam zycze pieknego dnia!
Ol(g)a




Paskudne wirusy



Na ten weekend cieszylam sie wyjatkowo mocno. Cieszylam sie na spotkanie z rodzicami, siostra, na odpoczynek, na pierwsza przejazdzke Jaska sankami...

Ale nic z tego!
Rodzicow zobaczylam, siostre tez, ale ani nie odpoczelam ani Jasko na sankach nie pojezdzil...

Ale od poczatku...

W sobote z rana wyruszylismy w kierunku Polski. Podroz byla calkiem znosna, Jasko prawie cala droge przespal. Ale jak tylko weszlismy do "dziadkow" maly zaczal przerazliwie kaszlec. Poczatkowo myslalam, ze to przez suche powietrze i zaraz minie. Ale guzik. Wieczorem Jasko zaczal goraczkowac. Jak na zlosc nie wzielam ze soba zadnych lekow, bo przeciez jechalismy tylko na 1 noc.Musialam wiec latac po znajomych i zalatwiac czopki. Noc byla ciezka, maly plakal, co chwile sie budzil.
Rano wsiedlismy w samochod i wrocilismy do domu. Pierwszy raz pozwolilam sobie na b.nieodpowiedzialne zachowanie i przez cala podroz trzymalam spiacego malego na kolanach.
Zamowilismy wizyte domowa, bo ostatnia rzecza o ktorej marzylam bylo tulanie sie z malym po szpitalach.
Lekarz nie potrafil jednoznacznie podac diagnozy. Najprawdopodobniej Jasko ma znow infekcje wirusowa!
Dzis jest juz troche lepiej, ale martwie sie o jego odpornosc!
Przeciez karmilam go piersia, nie przegrzewam go, dbam o niego...a on juz z piec razy zalapal jakiegos wirusa...
Tlumacze sobie, ze to wszystko przez te zeby, bo przeciez on ma juz 12 sztuk i jeden po drugim mu wychodzil. To na pewno ma jakis wplyw na jego organizm...i wlasnie moze stad te paskudne wirusy!!
I don´t know!

A najgorsza jest ta bezradnosc!!!

Bezczelnosc

"Na dwie rzeczy nie ma lekarstwa: na śmierć i na bezczelność" (K.Przerwa-Tetmajer)


Narodziny orzeszka

I Panie Orzeszkowe rodza naturalnie ;)


Zycze Wam milego i usmiechnietego dnia
Ol(g)a

Urodziny Alexa

WSTYD - zaraz minie miesiac od pierwszych urodzin naszego przyjaciela Alexa, a ja jeszcze nie zrobilam wpisu...ale ostatnio brakuje mi weny i chyba czasu tez troche... Sprobuje teraz wszystko nadrobic;)

Urodziny byly piekne, dzieci poubierane "na galowo", rodzice usmiechnieci, smaczne jedzonko, fruwajace balony... i Alex w dobrym humorze. Mamuska Dorota specjalnie na te okazje przygotowala kilka smiesznych filmikow z udzialem Alexa. Mozna bylo sie posmiac i jednoczesnie wzruszyc i chwile podumac nad mijajacym rokiem...
Alex dostal mnostwo prezentow.
Ja postanowilam obdarowac tez Mamuske, bo to przeciez i jej swieto.
Wydrukowalam tekst sms-a, ktorego przyslala mi Dorota po narodzinach Alexa, oprawilam w ramke z Ikei i bach - prezent gotowy. Drobnostka, ale zrobiona z sercem...
Zrobilismy z Jaskiem tez kartke dla Alexa, prezent w postaci zyrafy Sophie i poscieli z motywem Malego Ksiecia - zakupilismy. Ale moze za rok uda nam sie zrobic cos wlasnorecznie;) Np. auto z tektury;)

I fotorelacja


Pani Jasiowa rezygnuje z popoludniowej drzemki

Wczoraj Elfik postanowil zrezygnowac z drugiej drzemki. Jak do tej pory w ciagu dnia spal dwa razy po 1,5h - rano- ok.11-tej i pozniej ok.15-tej. No i wieczorkiem szedl juz spac ok.19-tej. Tak bylo u nas pieknie... bylo, ale sie skonczylo ;) Nie poszedl spac wczoraj, nie poszedl dzisiaj, wiec podejrzerwam, ze i jutro i pojutrze nie pojdzie.

Wczoraj przyszla do nas na noc corka znajomych - 5 letnia Nina. Jasko byl nia tak zauroczony, ze nie odstepowal jej na krok. Siedzial wpatrzony jak w obrazek. A ja siedzialam i tak sobie obserwowalam ich zabawe...i zapragnelam rodzenstwa dla Jaska. Oni sie razem tak cudnie bawili! Ninka sie nim opiekowala, tlumaczyla co, po co i dlaczego...Jak starsza siostra...Przydalaby nam sie taka;)
Starszej siostry miec niestety juz nie mozemy, ale mlodzego braciszka jak najbardziej;)
Ale musimy chwilke poczekac, bo najpierw mamuska musi zrealizowac swoj plan zawodowy...
Ale wiem, ze miedzy Jaskiem a jego rodzenstwem nie moze byc wiekszej roznicy niz 3-4 lata!

Wracajac do odwiedzin Ninki, to dzis rano nie moglam uwierzyc oczom...Wstaje, ide do pokoju, gdzie Jasko z Ninka bawili sie pod okiem mojego meza i co widze?
Mojego syna w sukience;) Ninka go przebrala, bo stwierdzila, ze w sukience bedzie wygladal duzo lepiej niz w dresie;)


Pani Jasiowa myjaca zeby:)

Mala rzecz a tak bardzo cieszy...

Rozczulilam sie!

Moje dziecko ukochane podczas dzisiejszego sniadanka zapytane o to, gdzie jest mamusia, wskazalo na mnie palcem! Nigdy wczesniej tego nie robil! Potrafil wskazac tylko lampe. Na inne przedmioty, osoby byl obojetny i jakos nie wykazywal checi dalszej edukacji.

Wzruszylo mnie to niesamowicie!
Taki maly "kroczek", a ja juz do konca dnia pozostane w przecudownym nastroju...


A tu moj maly bombelos wczoraj podczas opanowywania sztuki korzystania z kubeczka niekapka