Przeprowadzka z lozka rodzicow do lozeczka

przez

Po dlugiej nieobecnosci i kilku upomnieniach WRACAM;) i odrazu tlumacze sie, co bylo powodem mojego milczenia;)
Otoz...uczylam moje dziecko samodzielnego spania bez jedzenia w nocy! Z tego wszystkiego sama bylam tak zmeczona, ze zasypialam duzo, duzo wczesniej niz zawsze i z racji tego nie mialm czasu na blogowanie.

Ale od poczatku....

Pisalam juz o tym, ze Jasko ostatnio troszke rozrabia, ze staje sie agresywny, gryzie, rzuca na podloge i uderza glowa, bije swojego ojca kiedy ten sie chce do mnie przytulac! W ogole mnie nie sluchal, na moje zakazy usmichal sie i robil dalej swoje...A jak chcialam go przeniesc w inne miejsce, to gryzl mnie, ciagnal za wlosy ...(tak, tak- az trudno uwierzyc) Dawal mi w kazdym razie ostatnio duzo powodow do smutku, zmartwien i do myslenia...
Grzebalam w sieci, radzilam sie i wszyscy zgodnie kazali mi przeniesc Jaska z naszego lozka (gdzie spal miedzy mna a mezem) do lozeczka, bo w ten sposob zaczne wyznaczac mu pewne granice i powoli, malymi kroczkami naucze go samodzielnosci i zdyscyplinuje go...
Nie mialam nic do stracenia!
Zawzielam sie, bo zalezy mi na ty zeby moje dziecko mialo do mnie szacunek i sluchalo sie mnie.
Nie byla to dla mnie latwa droga, bo uwielbialam z nim spac, uwielbialam sie do niego tulic, czuc jego oddech, ale intuicja podpowiadla mi, ze musze to zrobic...

Pierwsza noc byla straszna! Jasko plakal od 00:00 do 2:00 ( z malymi przerwami). Serce mi pekalo.On w koncu zasnal, ja nie...
Druga noc byla juz lepsza, placz krotszy. Maz polegl, zaczal przekonywac mnie, ze moze nie warto...ale bylam twarda! Nie ustapilam.
Trzecia noc byla juz prawie idealna. Jasko przebudzil sie, popatrzyl czy jestesmy w poblizu, minutke pomruczal i polozyl sie!
Wczoraj to samo, chwila przebudzenia, upewnienie sie czy jestesmy i poszedl spac!

Tak wiec chyba osiagnelam zamierzony efekt!
Bolalo strasznie, ale ciesze sie, ze to zrobilam.

Rano kiedy Jasko sie obudzi, biore go wtedy do nas, przytulamy sie, calujemy, zapewniamy o swojej milosci i cieszymy sie soba!I on wcale nie jest na mnie obrazony (ja bym na pewno byla )

Co mnie najbardziej zdziwilo, to to, ze Jasko wcale po nocy nie jest glodny!
Pierwszego ranka jak tylko sie obudzil, przejeta faktem, ze dziecko pierwszy raz w zyciu nic w nocy nie jadlo, jak szalony pobieglam do kuchni zrobic mu flaszke! I nie mogla uwierzyc, kiedy on nawet polowy nie wypil!
Czyli nocne jedzenia wcale nie bylo mu potrzebne, a tylko obciazalo zoladek!

Ciesze sie, ze mamy te koszmarne noce za soba, ze teraz mozemy spokojnie spac...

Jeszcze tylko musze nauczyc tego malego elfika dobrych manier i bede szczesliwa;)

Oj wychowanie dziecka to nie taka latwa sprawa!